poniedziałek, 30 października 2017

Przygotowanie do sesji. #1

   Przez ostatnie parę dni byłem nieaktywny, jeżeli chodzi o bloga czy przygotowanie się do sesji. Lecz najbliższe wolne dni traktuję, jako ostatni czas by dokończyć parę spraw jak np. złożenie do kupy mapy świata, co będę opisywał, jako krótki poradnik. Dziś zaś przybliżę nieco to, w jaki sposób zbieram wenę na kolejne przygody. Będzie też swego rodzaju zapowiedź zbliżającej się sesji z nową drużyną. Powiem szczerze, że nie mogę się jej doczekać, a jednocześnie obawiam, bo drużyna będzie składała się z osób, które poznam pierwszy raz. Tak czy owak zapraszam do czytania.

   Wenę na kolejne sesję pozyskuje z różnych źródeł. Między innymi książek, filmów czy gier. Zanim jednak powstanie scenariusz albo raczej konspekt do sesji, siadam wygodnie przed kompem i zapisuje pomysły. Rozważam, które się nadają i wyrzucam te, które uznaje za ślepe uliczki lub pomysły bez możliwości kontynuowania wątku w przyszłości. Oczywiście nie obywa się to bez zadań w stylu "przynieś mi dziesięć rzep". Owszem, mogą być nudne, lecz nawet najnudniejsze szybkie zadanie można zamienić w klimatyczny Quest,
który zainteresuje Gracza i zmusi do węszenia dalej. Przykładem może być chociażby zadanie z Wiedźmina 3, gdzie napotykając na wiedźmińskim szlaku starą babcie, ta prosi nas o przyniesienie patelni gdyż pożyczyła ją jakiemuś przybłędzie. Z resztą zobaczcie sami.

   No dobra, notatki gotowe, czas zabrać się za konspekt. Piszę konspekt, ponieważ nie robię szczegółowych scenariuszy. Gracze w sesjach RPG są nieprzewidywalni i gdy założy się coś szczegółowo to gracz zrobi to zupełnie inaczej niż myślałeś. Dla tego uważam, że Mistrz Gry (MG) ma najtrudniejsze zadanie w całej tej zabawie. Musi się dopasowywać do tego, co się dzieje, być bardzo elastyczny, a jednocześnie prowadzić sesję tak by gracze poszli odpowiednim tropem. Nie zawsze się to udaje, chociażby wtedy, gdy kiedyś podsunąłem graczom smoka, który z założenia miał im pomóc w przyszłości w pewnym zadaniu, jednak oni go ubili, co potem miało swoje konsekwencje dalej.
   Kiedyś przeglądając memy w Internecie natknąłem się na taki, który mówił, że MG daje iluzje graczowi w postaci wolnego wyboru. Poniekąd się z tym zgadzam. Poniekąd, gdyż ja jestem takim prowadzącym historię, który stara się aktywnie dopasowywać do tego, co gracze robią i ewentualnie wyciągać z tego konsekwencję.
   Gdy mam już zapisane, co w teorii następuje, po czym zabieram się za wymyślenie NPC, czyli postaci niezależnych. Innymi słowy postaci, którymi ja będę sterował. Może to być na przykład postać, która zleca zadanie albo główny zły w całej kampanii. Postacie i to, co będą robić również zapisuję i porządkuję sobie w notatkach, zapisuję jaki będą miały charakter i czy będą się przewijać w późniejszych przygodach.
   Oczywiście przedostatnim krokiem jest wymyślenie lokacji, w których będą gracze umiejscowieni. To przeważnie robię np. albo dostępnymi w necie generatorami miast, albo sam kreślę proste plany podziemi czy miejsca, w którym będzie się odbywa dość ważna akcja.
   Kolejnym krokiem jest odpowiednie udźwiękowienie. I to tu zaczynają się schody. Nad tym krokiem siedzę zawsze najdłużej. Muzyka nie jest aż tak potrzebna, jednak ona pomaga budować klimat, napięcie oraz powagę sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Podczas sesji jest to o tyle miłe, że daje również wenę oraz powoduje usunięcie nadmiernego opisywania rzeczy. Łatwiej jest wyobrazić sobie ognisko słysząc jego trzask. Nie potrzeba dodatkowych słów. Kiedy na drodze pojawi się groźny przeciwnik zmieniam muzykę z sielankowej na taką, która zagrzewa do walki, muzykę dynamiczną i lekko agresywną. Przykładów jest dużo, tu już wystarczy zobaczyć jak w postprodukcji studia dodają muzykę do swoich filmów.
   Są jeszcze inne rzeczy jak elementy, które sam tworzę by uatrakcyjnić grę. Na te jednak potrzebuję więcej czasu. O nich zaś jednak będę pisał dopiero gdy sprawdzą się podczas rozgrywek.

  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz